Powszechnie przyjmuje się, że rewolucji dokonują ludzie, których cechuje zapał, entuzjazm, chęć naprawy świata. I taki właśnie jest papież Franciszek.
Papież Franciszek lubi przywoływać opis uzdrowienia trędowatego z Ewangelii św. Łukasza, ale nie po to, by pokazać możliwości Jezusa. Zapewne dlatego, że Jezus, prawowierny Żyd, złamał wtedy prawo Mojżeszowe, które kategorycznie zabraniało nawet zbliżać się do trędowatych. On chorego dotknął, co w świetle prawa czyniło Go nieczystym. Trąd był synonimem grzechu, a ludzie nim zarażeni, wykluczeni byli ze społeczności. To samo czekało tych, którzy złamali przepisy, które zabraniały kontaktu z trędowatym.
Franciszek nie namawia do łamania prawa. Czasy są zresztą inne. Można jednak być pewnym, że podając ten przykład, papież z Argentyny daje chrześcijanom jasną wskazówkę, jak powinni się zachowywać, co, a raczej kto, ma być dla wyznawców Jezusa najważniejszy. Janusz Poniewierski, publicysta katolicki, członek redakcji miesięcznika „Znak”:
Z pewnego punktu widzenia rację mają ci, którzy uważają Franciszka za rewolucjonistę. Bo to, co proponuje nam i całemu Kościołowi, to rewolucja w pierwotnym tego słowa znaczeniu, czyli powrót do źródeł Ewangelii jako drodze ku przyszłości. To rewolucja miłosierdzia .
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc