Prawnik: W oddziałach zamkniętych spotykam zdrowych ludzi
Prawnik Piotr Wojtaszak odkrył, że za kratami oddziałów zamkniętych szpitali psychiatrycznych siedzą, po nawet dwadzieścia lat, zdrowi ludzie. Faszeruje się ich mocnymi lekami, karze za to, że składają skargi na personel, odmawia wychodzenia na dwór, co zagwarantowane mają więźniowie. Wegetują w beznadziei. Rozmawiał Artur Drożdżak.
Reprezentuje Pan pacjentów, którzy całe lata spędzili na oddziałach detencyjnych, czyli zamkniętych, szpitali psychiatrycznych. Nietypowa specjalizacja.
W takich placówkach medycznych są wykonywane środki zabezpieczające, a to część szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Ja pokazuję jego słabości.
Jak wygląda codzienne życie osób, wobec których zdecydowano o przymusowym umieszczeniu w zakładzie psychiatrycznym?
Monotonia. Niezbyt wyszukane posiłki o tej samej godzinie. Wsad do kotła 4,50-4,80 złotych za jeden dzień, ale są też i szpitale, gdzie stawka to 8 złotych. Można ironizować, że rozpieszczają one pacjentów.
Ale faszerują lekami...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc