Od wołgi do zamachu, czyli kochamy legendy miejskie
Miejskie legendy towarzyszą nam od lat. Kiedyś straszono czarną wołgą. Teraz w rolach głównych są przedstawiciele krajów islamskich, którzy planują zamach...
Polacy lubią legendy miejskie. Kiedyś wszyscy żyli opowieściami o czarnej wołdze. Teraz w roli głównej występują Irakijczycy, Syryjczycy i inni przedstawiciele państw islamskich. Wszystko zależy od tego, kto opowiada historie. Pierwsze zaczęto opowiadać już pod koniec ubiegłego roku. Schemat był podobny. Jakaś dziewczyna, łódzka licealista, znalazła portfel. Okazało się, że należał do obywatela państwa arabskiego. Na dodatek podniosła go zaraz po tym, jak go zgubił. Zdążyła więc go dogonić na ulicy. Mężczyzna bardzo się ucieszył, gdy odzyskał swoją własność. W portfelu miał nie tylko dokumenty, ale i sporą sumę pieniędzy.
- W zamian za to, że jesteś taka dobra, coś ci powiem - miał stwierdzić przedstawiciel kraju arabskiego. - Unikaj tego przystanku przy tym domu towarowym przy ulicy Piotrkowskiej. Zwłaszcza w najbliższą sobotę, około 11.
- Dlaczego? - pytała zdumiona dziewczyna.
- Wiem, że tam dojdzie do zamachu. Zostanie podłożona bomba. Mówię ci to, bo bardzo mi pomogłaś, nie chciałbym, aby coś ci się stało... - miał stwierdzić nieznajomy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc