Mikołaj Blajda - dyrygent o szalonych pomysłach
W Krakowie ma siedzibę instytucja muzyczna, która osiągnęła sukces, nie biorąc od miasta i państwa złotówki na swoją działalność - Filharmonia Futura. Z jej założycielem, Mikołajem Blajdą, rozmawia Paweł Gzyl.
Paweł Gzyl: Wyobraźmy sobie, że ląduje Pan na bezludnej wyspie. I może zabrać tylko jedną z trzech płyt - Beethovena, Milesa Davisa i Metalliki. Którą Pan wybiera?
Mikołaj Blajda: Chyba Milesa Davisa. To inspirująca muzyka i można ją odkrywać ciągle na nowo. Z całym szacunkiem dla pozostałych. Oczywiście to zależy też, która miałaby być to płyta, zakładam, że miałbym wybór...
Skończył Pan dyrygenturę na Akademii Muzycznej - czy to nie znaczy, że powinien Pan słuchać wyłącznie klasyki?
Właśnie z takimi stereotypami staram się walczyć. Muzycy, którzy kończą obecnie Akademię, nie mają artystycznych kompleksów. Słuchają i wykonują klasykę, rozrywkę, jazz i wiele innych gatunków, może z wyłączeniem disco polo (śmiech). Moim zdaniem Akademia nie ma kształcić muzyków klasycznych, jej rolą jest kształtowanie artystów.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc