
Eurowizja jest dla mnie krokiem w spełnianiu marzeń. Furtką, która może otworzyć mi drzwi do świata - mówi Michał Szpak, który będzie reprezentował Polskę podczas tegorocznego festiwalu w Sztokholmie.
Od rozstrzygnięcia krajowych preselekcji do tegorocznego konkursu Eurowizji minął prawie tydzień. Jak się Pan czuje jako zwycięzca, który zdołał pokonać Margaret czy Edytę Górniak? Rozpiera Pana duma?
Czuję się wspaniale. Na początku ciężko było mi uwierzyć, że to odbywa się naprawdę. Dziś ten triumf już do mnie dotarł, choć emocje jeszcze nie opadły. Fajnie było pokonać topowe gwiazdy, ale to zasługa publiczności.
Czuł Pan wsparcie fanów? Przed sceną trochę ich było.
Oczywiście. To w głównej mierze dzięki nim pokonałem stres i nie dałem po sobie poznać, że jeszcze nie wyleczyłem do końca choroby, z którą zmagałem się przez tydzień. Dzień preselekcji był dziwnym dniem, najbardziej spokojnym w kontekście moich dotychczasowych zmagań scenicznych. Ten wewnętrzny spokój pozwolił mi dobrze wykonać numer. Ale osiągnąłem go właśnie dzięki przyjaciołom i fanom, którzy nie pozwolili, bym się spalił. Widziałem ich przed sceną, mieli kolorowe serduszka, bili brawa. Po zakończeniu konkursu zrobiliśmy wspólne pamiątkowe zdjęcie, które będzie dla mnie jedną z najważniejszych pamiątek z tego niezwykłego wieczoru.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc