Medycyna to moja pasja. Ale służba zdrowia dziś choruje
Prawie 300 godzin pracy w miesiącu. Dyżury w kilku placówkach, czasem jeden po drugim - tak pracuje dziś lekarz rezydent. Zmęczenie, przepracowanie i za mało pieniędzy na rozwój. To realia życia większości młodych lekarzy w naszym kraju
Środowy dyżur zaczął o 7.30, ale spał krótko, bo dzień wcześniej został dłużej w szpitalu. Nadgodziny to u niego standard. Zbyt wielu pacjentów, zbyt wiele poważnych przypadków, które wymagały dłuższej konsultacji i wypisania stosu wymaganych dziś papierów.
Odwiedziłam go na dyżurze chwilę po północy, już w czwartek. Właśnie zajmował się swoim 67 pacjentem tego dnia. W kolejce czekało jeszcze kilkoro innych, mocno zniecierpliwionych. Gdy przywitał mnie w drzwiach Oddziału Ortopedii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM w Łodzi, w którym robi specjalizację w ramach rezydentury, był wyczerpany. Jego organizm niczym migająca w laptopie dioda, sygnalizująca wyczerpanie nagromadzonej energii, wołał o porządną dawkę snu. Ale pacjent, który zwichnął prawy bark, skacząc na trampolinie, czekał na wypis. Na izbę przyjęć trafił trzy godziny wcześniej, więc chciałby wrócić już do domu. Doktor Filip Płużański dokładnie przedstawił pacjentowi zalecenia, wypisał zwolnienie z pracy, by mężczyzna nie nadwyrężał chorego barku i odesłał do domu. I choć dochodziła już prawie pierwsza w nocy, a światła na korytarzach pozostałych oddziałów powoli gasły, nie mógł położyć się spać. Przed pokojem lekarskim czekała jeszcze grupa pacjentów, nerwowo przestępujących z nogi na nogę. Oni też chcieli wrócić już do swoich łóżek.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc