Tomasz Zieliński, stosował doping, a podejrzenia padły też na jego brata Adriana. Afera z polskimi sztangistami dziwić może jednak tylko tych, którzy nadal wierzą, że zabronione wspomaganie to w sporcie marginalny proceder.
Tomasz Zieliński pewnie nie takiego powitania po powrocie z igrzysk Rio oczekiwał. Po tym, jak dwie próbki przebadane w Brazylii potwierdziły stosowanie niedozwolonych środków, „ratunku” szukał jeszcze w badaniach próbek pobranych podczas zgrupowania w Spale.
Byłem tam badany trzy razy i wszystko było w porządku. Byłbym debilem, biorąc doping przed igrzyskami
- bronił się.
Kolejna podejrzana próbka
Okazało się jednak, że próbki dopiero są badane. A Komisja Zwalczania Dopingu w Sporcie wczoraj pozbawiła zawodnika złudzeń.
- Próbka pobrana u Tomasza Zielińskiego podczas lipcowego zgrupowania w Spale potwierdziła wysokie stężenie nandrolonu - powiedział Michał Rynkowski, z Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie.
W próbce stwierdzono wysokie stężenie substancji (12 ng/ml; przy progu decyzyjnym wynoszącym 2,5 ng/ml).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc