
Niektórzy mówią o profesorze Dariuszu Dudku magik. Bo krakowski lekarz potrafi bez otwierania klatki piersiowej uzdrowić zepsute serce. Bez zatrzymywania go wszczepić maleńką zastawkę, by mogło dalej bić. I żyć. Jeszcze kilka lat temu chorzy z taką wadą nie mieli na to szans
Prof. Dariusz Dudek: - Szamanizm? Może być. Naprawiamy serca przez dziurkę od klucza, więc jest w tym jakaś magia. Dr Jarosław Trębacz: - Ekwilibrystyka. Bez skalpela, bez otwierania klatki piersiowej, dajemy szansę tym, którzy ciężkiej operacji by nie przeżyli.
Dr Robert Sobczyński: - To filozofia, której ideą jest brak ostrej ingerencji w organizm. Dlaczego właśnie tak? By ci pacjenci, którzy są słabsi, mogli dalej żyć. I to żyć całkiem komfortowo.
Prof. Dudek: - Kiedyś mówiło się: dobry chirurg, duże cięcie. Dziś się to zmieniło. Ten dobry musi umieć zrobić cięcie jak najmniejsze. Dlatego ten, kto ma problem, by przewlec nitkę przez ucho igielne, nie wejdzie do tego królestwa. A przynajmniej będzie mu ciężko.
Królestwem jest krakowski Szpital Jana Pawła II i jedna z najnowocześniejszych sal hybrydowych w Polsce. Na środku stoi angiograf. - Wielki zwierz, który umożliwia dokładne i precyzyjne monitowanie wnętrza naczyń krwionośnych oraz organów ciała - pokazuje z dumą Zbigniew Woszczyna, kierownik bloku operacyjnego, którego nazwiemy tu generałem (od jego decyzji zależy, kto przekroczy próg sali, w której migają ekrany i latają promienie rentgena).
Zwierz, który działa jak kosmiczny aparat spawalniczy. Zachwyciłby nawet Stanisława Lema. Unikalna konstrukcja ramienia umożliwia idealne dopasowanie i manewrowanie wokół leżącego pacjenta, równoczesną kontrolę urządzeń, monitorów i mniejszych instrumentów niezbędnych do naprawiania ciała.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc