Jesteś normalny? Mroczne i jasne strony psychiatrii
Wciąż nie jest do końca jasne, co jest chorobą psychiczną, a co nią nie jest. Psychiatria ma w swej historii ciemne karty, ale to ona pozwala milionom ludzi dobrze żyć i pracować. Rozmowa z psychiatrą prof. Jerzym Aleksandrowiczem.
Maria Mazurek: Psychiatria ma w swej historii ciemne karty…
Jerzy Aleksandrowicz: Oczywiście, ma i takie. Najczęściej wypomina się jej służebność wobec władz politycznych, ułatwianie eliminacji osób niewygodnych. Choroba psychiczna odbiera znaczenie temu, co ludzie głoszą i o co walczą. Taka jest społeczna funkcja uznawania kogoś przez otoczenie za „szalonego” czy „obłąkanego”. Psychiatria bywała uwikłana w rasistowską ideologię, zdarzało się jej kierować błędnymi poglądami dotyczącymi zdrowia i choroby, tolerować okropne warunki w oddziałach szpitalnych… Ale zarazem początki psychiatrii to pierwszy krok w walce o przywrócenie godności tym wszystkim „odmieńcom”, na ogół izolowanym. Uznanie ich za chorych doprowadziło do uwalniania z łańcuchów, w które byli zakuwani w przytułkach. Przekonanie, że „nienormalność psychiczna” to stan chorobowy, jest więc czymś stosunkowo nowym. Określenie „psychiatria” - dział medycyny zajmujący się tymi chorobami - zostało wprowadzone dopiero w 1808 roku! Psychiatria jest jeszcze bardzo młodą i chyba wciąż jeszcze niedojrzałą dziedziną. A wykluczanie i okrucieństwo wobec tych, którzy nie śpiewają na tę samą nutę, co reszta społeczeństwa, ma długą historię…
Tych, co nie śpiewają na tę samą nutę!?
Ludzi, którzy zachowywali się inaczej niż wszyscy inni, zawsze wykluczano ze społeczeństwa i stygmatyzowano określeniami: „szaleńcy”, „otępieni”, „odmienni”, „wariaci”. Bo, wychodząc poza normę, byli i są niewygodni.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 8,90 zł miesięcznie.
już od
8,90 ZŁ /miesiąc